Forum Bilard w Lublinie Strona Główna Bilard w Lublinie

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Cudzoziemka - Opracowanie

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Bilard w Lublinie Strona Główna -> Ogólna dyskusja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grądzisz




Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin Squad

PostWysłany: Sob 20:12, 26 Lis 2005    Temat postu: Cudzoziemka - Opracowanie

Cudzoziemka należy niewątpliwie do najwybitniejszych dzieł w dorobku literackim Kuncewiczowej i jest jedną z najwybitniejszych w dwudziestoleciu międzywojennym powieści psychologicznych.
Utwór przedstawia poziom artystycznej doskonałości i występują tu w formie dojrzałej wszystkie elementy pisarstwa autorki. Cudzoziemka jest studium psychologicznym kobiety, która czuje się wszędzie obca, nieprzystosowana, jakby była "cudzoziemką" nawet pośród najbliższych. Ucieka od teraźniejszości w przeszłość, we wspomnienia przekształcane pod kątem młodzieńczych, a niespełnionych marzeń o swym przyszłym życiu, o wielkiej miłości, urodzie i muzycznej karierze. Tylko tam czuje się "prawdziwa", odnajduje swą tożsamość. Róża z powieści Kuncewiczowej nie wynosi jednak ze wspomnień akceptującej, łagodnej przychylności wobec świata - jej duszę wypełnia niechęć, nienawiść, pomieszana z egoistyczną miłością, i ustawiczna chęć odegrania się na wszystkich za własne życiowe niepowodzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grądzisz




Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin Squad

PostWysłany: Sob 17:34, 10 Gru 2005    Temat postu:

Biografia Autorki

Maria Kuncewiczowa 1895 – 1989

Urodziła się w Rosji, w Samarze, ale od 1900r. mieszkała w Polsce. W Warszawie uzyskała dyplom nauczycielki domowej, potem wyjechała na rok do Nancy studiować literaraturę francuską i język, studiowała też polonistykę. Debiutowała w „Pro arte et studio” prozą poetycką Bursztyny. W 1918r. jako tłumaczka brała udział w konferencji pokojowej w Paryżu w 1919r. Uczyła się śpiewu, muzyka była dla niej bardzo ważna. Ostatecznie jednak porzuciła ją na rzecz literatury. Pracowała w polskim oddziale Pen Clubu, a w 1939r. została jego przewodniczącą. Publikowała nowele, opowiadania. Współpracowała z wieloma czasopismami, takimi jak „Bluszcz”, „Kobieta Współczesna”, „Gazeta Polska”, „Wiadomości Literackie”- tam opublikowała między innymi fragment powieści Mąż Róży, która miała być ciągiem dalszym Cudzoziemki, jej najgłośniejszej powieści. Od 1927r. związała swoje życie z Kazimierzem nad Wisłą. Zbudowała tam dom, który straciła podczas wojny i odzyskała dopiero w 1962r. Wojnę spędziła we Francji i Wielkiej Brytanii. Aktywnie działała w polskim Pen Clubie w Londynie. Była współtwórczynią polskiego Centrum Pen Clubu Pisarzy na Wygnaniu. W latach 50. emigrowała do USA, brała tam aktywny udział w życiu Polonii. W latach 60. prowadziła wykłady z literatury polskiej na uniwersytecie w Chicago, już wtedy regularnie przyjeżdżała do kraju. Na dobre wróciła w 1970r. Zamieszkała oczywiście w Kazimierzu. Współpracowała z polskimi czasopismami: „Za i przeciw”, „Literatura”, „Twórczość”. Z jej inicjatywy powołano Towarzystwo Przyjaciół Kazimierza. Jest laureatką wielu nagród literackich.Kuncewiczowa to jedna z głównych przedstawicielek polskiej prozy psychologicznej. Dużo pisała o kobiecie i jej przeżyciach, o doświadczeniach w małżeństwie i w macierzyństwie (opowiadanie Przymierze z dzieckiem i mikropowieść Twarz mężczyzny). Tworzyła też reportaże, felietony, studia, szkice, tłumaczyła literaturę francuską, angielską, norweską. Jest autorką pierwszej w Polsce powieści radiowej Dni powszednie państwa Kowalskich i Kowalscy się odnaleźli. Część odcinków była emitowana przez Radio Wolna Europa. Później powstali jeszcze Kowalscy w Anglii. Pisała też o problematyce wojny, o losach Polaków na obczyźnie – dziennik Klucze, powieść Zmowa nieobecnych. O wpływie historii, zwłaszcza powstania styczniowego, na kształtowanie się charakteru i uczuć patriotycznych pisała w powieści Leśnik. Krytyka uznała ją za najbardziej dojrzałą w dorobku pisarki. Powikłanych losów ludzi w II wojnie światowej dotyczy powieść Gaj oliwny. Bardzo znaną powieścią jest Tristan 1946, w której skonfrontowała mit o Tristanie i Izoldzie z doświadczeniami pokolenia, które przeżyło wojnę. Opublikowała też szkice z podrózy do Hiszpanii Don Kichot i niańki (1965), które łączą elementy reportażu, eseju historyczno-kulturalnego i intymnego dziennika.
Pisarka często ukazuje historie ludzi uwikłanych w konflikt ze środowiskiem, społeczeństwem i własną przeszłością. Fascynował ją stosunek literatury do życia. Bardzo istotny w jej twórczości jest autobiografizm. Także Cudzoziemka to literacka transpozycja biografii matki pisarki i jej stosunku do córki.Utwory Kuncewiczowej były wielokronie wznawiane i tłumaczone na angielski, francuski, włoski, czeski, rumuński, niemiecki i fiński.Poza tym jest (niestety Crying or Very sad ) patronką XIX LO w Lublinie i miała jeszcze sławnego męża - tez pisarza. Ma swój portret w sali bodajrze numer 3 a także przy stołówce Razz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grądzisz




Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin Squad

PostWysłany: Sob 17:40, 10 Gru 2005    Temat postu:

Streszczenie


Akcja rozgrywa się w ciągu jednego dnia, ostatniego, jak okazuje się na koniec, w życiu tytułowej bohaterki. Liczne retrospekcje dają obraz całego życia jej i jej rodziny. Cudzoziemka, czyli Róża Żabczyńska, przyszła do domu swojej córki Marty, aby porozmawiać. Nie zastała jej. Oczekując, snuje rozważania nad swoim życiem.Dzieciństwo spędziła w Rosji, w Taganrogu, na przełomie XIX i XX w, ponieważ tam zostali zesłani jej dziadkowie po powstaniu listopadowym. Dla Róży Polska skończyła się w 1931r. Nie znosiła też Rosjan, uwielbiała ich upokarzać.Dzięki ciotce Luizie, która zabrała szesnastoletnią panienkę do Polski, obawiając się jej całkowitego zruszczenia, skończyła pensję. Czuła się na niej źle, koleżanki nazywały ją „kacapką”. Potem uczyła się grać na skrzypcach w Warszawskim Konwersatorium, a także u znanego wirtuoza Januarego Bądskiego. Zakochała się wówczas z wzajemnością w jego synu Michale. Było to wielkie uczucie. Po pewnym czasie młodzi rozstali się; on ożenił się z moskiewską kursantką, którą uwiódł. Na zawsze pozostał największą miłością Róży i położył się cieniem na jej życiu. Wówczas dowiedziała się, że jest piękna, że ma zachwycający profil: „diese, diese Nase” (piękny nos) - mówił. Rzeczywiście, była niepospolitej urody. I nieznośna dla ludzi. Mówiono o niej „zimna piękność”. Przez Michała znienawidziła Polskę i mężczyzn. Wyszła za mąż za Adama, cichego, nic nieznaczącego nauczyciela matematyki, zaskoczonego okazywanym mu zainteresowaniem i pełnego pokory wobec jej urody. Po ślubie jakiś czas mieszkali w Rosji w Saratowie, gdzie Adam miał pracę. Pewnego dnia dowiedział się o jej nieszczęśliwej miłości. Róża oświadczyła mu, że nikogo więcej nie pokocha. Męża traktowała z wyższością, oskarżała o swoje nieszczęśliwe życie. Terroryzowała cały dom, wszyscy jej się obawiali. Nie było to szczęśliwe małżeństwo. Brakowało w nim fascynacji erotycznej. Róża traktowała je jako niezawinioną pokutę. Ponadto była bardzo nieszczęśliwa z powodu niespełnienia się w sztuce. Z muzyką wiązała ogromne nadzieje, ale zabrakło jej talentu. Mimo wielu godzin ćwiczeń nie miała szans na karierę skrzypaczki. O swoje niepowodzenie oskarżała nauczycieli. Przez całe życie muzyka pozostała dla niej ogromnie ważna.Od czasu do czasu dawała koncery. Wówczas ćwiczyła całymi dniami. Domem zajmowała się jej matka Sophie, oczywiście, według szczegółowych wskazówek Róży. Nie obywało się bez scen przy obiedzie, bo artystka niechętnie odrywała się od instrumentu, a Adam nie znosił pustego miejsca przy stole i dezorganizacji życia rodzinnego. Po wyjściu Róży na koncert w domu nastawało rozluźnienie, bowiem Sophie chciała wynagrodzić dzieciom humory matki. Dostawały ulubione smakołyki i mogły później pójść spać. Oprócz córki mieli synka Kazia. To było wyjątkowe, bardzo mądre dziecko. Róża je uwielbiała, uważała jedynie za swoje. Syn miał ją rozumieć, jemu pragnęła w przyszłości powierzyć wszystkie swoje tajemnice i pragnienia. Niestety, Kazio zmarł na dyfteryt, mając siedem lat. Róża bardzo to przeżyła, zupełnie inaczej niż pokorny i wierzący Adam. Wszystkie te myśli towarzyszą oczekującej na córkę Róży. W tym czasie do córki dzwoni Adam. Róża, odbierając telefon, prosi, żeby mąż przyszedł. Nie mieszkają już razem, wyprowadził się do innej kobiety. Przyniosła mu gamasze, sama je zrobiła. Adam przychodzi do mieszkania Marty, przymierza gamasze. Nie radzi sobie z ich nałożeniem, dłoni nie ma już tak sprawnych. Róża krytykuje jego długie jak patyki palce. Zaczynają się kłócić. Adam jest zły. Nagle ona mdleje. To bardzo go przeraziło. Natychmiast stał się troskliwy i opiekuńczy.Ze szkoły wraca kilkuletni wnuczek, Zbyszek. Róża kłóci się z nim i oskarża o brak wychowania. Dziecko wychodzi. Następnie przychodzi syn Władysław z żoną Jadwigą. Jest zatroskany, bo Róża wymaga, by się o nią niepokojono. Zawsze żądała tego nawet od dzieci, nawet gdy były małe.Tu następuje historia życia Władysia: najstarszy syn zrobił karierę jako urzędnik państwowy. Ma niskie mniemanie o sobie i potrzebuje triumfów. Jest wybuchowy w drobnych sprawach, spokojny i opanowany wobec poważnych. Stanowi specyficzną mieszankę rodziców. Lubi, gdy w jego życiu coś się zmienia, coś się dzieje. Klęski przyjmuje ze spokojem, jakby na nie czekał.Róża utrzymywała lepszy kontakt z synami. Mieli stanowić jej porozumienie z męską płcią. Po śmierci Kazia wszystkie uczucia i troski przelała na Władysia. Spowodowało to z jednej strony niechęć syna do kobiet, z drugiej ogromną potrzebę czułości z ich strony. Szczęśliwie ożenił się z Jadwigą. Traktowała go jak swoje dziecko. Władyś przyjmował to z radością i zdziwieniem – w domu matka nie szanowała przecież ojca. Miał zdolności muzyczne – grał na pianinie. Specyficzna więź łączyła go z matką. Imponowała mu. Miał zdolności muzyczne – grał na pianinie. Początkowo zwracał uwagę na kobiety takie jak ona – piękne, wspaniałe i wyniosłe. Gdy dorósł, to on, nie Adam towarzyszył Róży na rautach i koncertach.W wieku 20 lat, podczas studiów w Berlinie, zaręczył się z Haliną, dziewczyną ani piękną, ani bogatą. Zaprosił matkę, chciał przedstawić jej swoją wybrankę. Róża przyjechała. Najpierw oprowadził ją po operach, pozwolił cieszyć się miastem, dopiero później pokazał Halinę. Róża zdruzgotała ją swoja wykwintnością, elegancją i historią rodziny. Stworzyła sztuczną atmosferą. Na próby zwrócenia sobie uwagi zareagowała humorami i krzykiem. Potem jej przeszło i spędzili z synem kilka cudownych dni. Nie wspominali o Halinie, ojcu, o nikim. Wkrótce po wyjeździe matki Władyś zerwał zaręczyny. Gdy kilka lat później zakochał się w Jadwidze Żagiełtowskiej, wszystko załatwił z matką listownie, podkreślając to, co było najważniejsze dla Róży - koligacje i stosunki wybranki. Na weselu syna Róża dała się poznać wszystkim, zwłaszcza pannie młodej. Była bardzo przykra.Gdy młodzi zamieszkali razem, często ich odwiedzała, wywracając cały dom do góry nogami. Ignorowała synową, potem niby wchodziła z nią w przyjazny układ, na koniec otwarcie krytykowała. Na wnuki, gdy się pojawiły, niewiele zwracała uwagi, nigdy jednak nie przegapiła okazji, by skrytykować ich wychowanie. Władyś widział to wszystko, ale zawsze bronił matki przed żoną. Kiedy syn przychodził z wizytą, zawsze krytykowała jego rodzinę. Upokarzała Jadwigę, wyrzucając jej skromny posag. Chciała przecież dobrze ożenić syna, by mógł podróżować, zwiedzać piękne miejsca. Władyś obiecał, że pokaże takie niezwykłe miejsca.Po wojnie syn wyjechał na placówkę do Rzymu. Oczywiście zaprosił tam matkę. Róża zachwycała się miastem. Gdy obejrzała wszystko, zaczęła zwracać uwagę na dom i wnuki. Znowu znalazła wiele powodów do krytyki. Kiedy Róża zorganizowała pierwsze przyjęcie w nowym domu syna, Jadwiga skapitulowała. Wszystko zostało wspaniale przygotowane. Dzieci, ubrane według wskazań Róży, wyglądały pięknie. Nawet tu jednak teściowa nie przegapiła okazji, by skrytykować panią domu. Publicznie. I uczynić afront polskiemu ambasadorowi. Wtedy Władyś ostatecznie stracił serce do matki. Przed wyjazdem zabrał ją na wycieczkę do Ostii. Tamtejsze krajobrazy zrobiły na Róży ogromne wrażenie. To był inny świat, którego istnienie przeczuwała przez całe życie. Po tej wizycie zmienił się stosunek syna do matki. Nie była już dla niego zjawiskiem, o które trzeba dbać. Stała się trochę niepoczytalną kobietą, którą należy izolować. Poważnie ograniczył zasięg jej działania podczas wizyt. Teraz nie miała już wpływu na funkcjonowania całego domu. Okazuje się, że Róża chciała zgromadzić całą rodzinę, by opowiedzieć o swojej przemianie. Do spotkania doszło podczas wizyty u dr. Gerhardta w Królewcu. Wspaniałomyślnie wybacza wszystkim wszystko. Męża nazywa swoim przyjacielem. Czuje się zdrowa. Opowiada o planach ponownego przyjazdu do Królewca. Koniecznie chce jechać sama. Przyjaźnie jak nigdy odnosi się do synowej. Pyta o jej matkę. Ta rodzina ma się coraz gorzej. Odkąd zmarł synowej. Pyta o jej matkę. Ta rodzina ma się coraz gorzej. Odkąd zmarł ojciec Jadwigi, pan Żagiełtowski, matka (Kasia) walczy o niedopuszczenie do upadku rodziny. Róża dopiero teraz zdaje się doceniać matkę synowej. Snucie wspomnień przerywa powrót Marty z miasta. Jest pełna poczucia winy, bo zapomniała o spotkaniu z matką. Aby pokryć zdenerwowanie, szybko zaczyna opowiadać, co robiła w mieście, po czym jak zwykle usprawiedliwia się, dlaczego nie ćwiczyła głosu. Ochrypła. Okazało się, że nie o tym matka chciała rozmawiać. Ponownie pochwaliła zdolności wychowawcze Jadwigi, wprawiając całą rodzinę w osłupienie i poinformowała, że chciała porozmawiać o swoim wyjeździe do Królewca. Historia życia Marty zaczyna się dokładnie dziesięć lat po stracie Kazia, w rocznicę jego śmierci. Władyś przygotowywał się wtedy do matury. Po powrocie z cmentarza Adam poszedł do pracy. Róża pogrążyła się we wspomnieniach. Myślała o Michale i o tym, że Bóg nigdy jej nie słucha. Bolała ją obojętność Władysia, który był zbyt zajęty, by wspominać brata. Wzięła rewolwer z chęcią zabicia syna. Pod wpływem krajobrazu za oknem zmieniła zamiar. Zaczęła grać na skrzypcach, płakała. Wrócił Adam i zaczął pocieszać. Myślał, że rozpacza nad zmarłym. Gdy okazało się, że chodzi o muzykę, wpadł w złość. Zabrał ją do na całą noc do sypialni. Nad ranem obolała Róża poczęła Martę. Na okres ciąży wyjechała, po porodzie nie chciała karmić dziecka. Dziewczynka była bardzo podobna do Adama, dlatego matka nie lubiła jej. „Była miniaturą ojca. Ale z jej odruchów nie spływała żadna inna rewelacja, tylko ta, że Adam jest niezniszczalny. I że rozdwoił się, że coraz więcej go dookoła” .
Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy matka odkryła piękny głos dziecka.
To była córka Adama i to on wraz z Sophie zajmowali się jej wychowaniem. Czasem tylko Róża psuła wszystko swoim pojawieniem się. Adam nigdy nie sprzeciwiał się jej. Cieszył się z każdego przejawu zainteresowania matki córką. Za to on i Marta rozumieli się doskonale i nieustannie potrzebowali. Rozpieszczał dziewczynkę zabawkami, często bawili się razem. Gdy Róża wkroczyła w taką zabawę, Adam wycofywał się na kilka dni, podczas których zdezorientowane dziecko było wysyłane od jednego rodzica do drugiego.W wieku siedmiu lat Marta zachorowała na dyfteryt. Ojciec i babka byli przerażeni, Róża nie wykazywała zainteresowania. Postanowiła jednak zajrzeć do dziecka, gdy nadeszła godzina podania lekarstwa. Okazało się, że zapomniano o leku, mała gasła w oczach. Róża wygoniła wszystkich, została przy Marcie do rana. Uratowała jej życie. Od tej chwili poświęcała Marcie więcej czasu. Nie wynikało to z troski. Wmówiła sobie, że ludzie obserwują jej stosunek do córki. Nie pozwalała jej bawić się z innymi dziećmi. Tłumaczyła to możliwością zarażenia się jakąś chorobą. Wymyślała różne zajęcia, by córka nie miała czasu na zabawę. Prośby dziecka o możliwość spotkania z równieśnikami kończyły się awanturą. Marta skarżyła się ojcu. Ten tłumaczył to nieszczęśliwym życiem matki, której nie trzeba bardziej denerwować. Róża nie dopuszczała do zbyt zażyłych stosunków między Martą a dużo starszym Władysiem. Szybko zajmowała córkę czymś innym, by mieć syna tylko dla siebie. Dla Marty wizyty brata były czasem małej anarchii. Matka, zajęta tylko nim, nie zwracała na córkę zbyt dużej uwagi. Często wychodzili wieczorem, a Marta zawsze czekała na ich powrót. Rodzice kłócili się o przyszłość córki. Róża chciała, by została śpiewaczką, Adam wolał posłać ją do szkoły ogrodniczej. Wówczas przeprowadzili się z prowincji do Warszawy, gdzie Adam dostał pracę. Ostatecznie Marta chodziła do szkoły ogrodniczej i na lekcje śpiewu., które bardzo interesowały Różę. Nadal okazywała swoje humory, co męczyło córkę. Potrafiła być wroga, gdy Marta miała słabszy dzień, cudowna i troskliwa, gdy córka śpiewała dobrze. Im lepiej śpiewała, tym mocniej zacieśniała się więź między nią a matką. Wreszcie Róża opowiedziała jej o swoim dzieciństwie i o Michale. Zawsze przestrzegała ją przed chłopcami. Twierdziła, że wszyscy mężczyźni są tacy sami. Próby wyjścia Marty na randki kończyły się awanturą lub co najmniej złym humorem Róży. Przyszłego męża, Pawła, matka sama jej przedstawiła i doprowadziła do zawarcia małżeństwa. Doceniał jej śpiew. Związek funkcjonował na zasadzie koleżeństwa, erotyka i życie rodzinne były wstydliwą koniecznością. Ich syna wychowywali pedagodzy. Marta uważała taki stan za normalny. Wspomnienia szczęścia ze Stefanem (z którym zerwała przez matkę) traktowała jako młodzieńczy wybryk. Czasem flirtowała, ale zawsze wycofywała się w odpowiedniej chwili. Nie sądziła, by przygoda z mężczyzną wzbogaciła jej życie. Mimo to Róża oskarżała ją o niewierność, niedocenianie rodziny i muzyki, bo tylko ta ostatnia, według niej, dawała szczęście.Wkrótce Władysiowie się pożegnali. Marta namówiła matkę, by pozostała na obiedzie. Paweł, mąż Marty, początkowo był z tego bardzo niezadowolony. Nie lubił teściowej. Tego dnia jednak Róża zachowywała się zupełnie inaczej. Była miła, żartowała z wnukiem, opowiadała o swoim dzieciństwie. Jadła to, czego zazwyczaj nie tykała, nie marudziła. Onieśmielony Paweł zaproponował wino, co spotkało się z radosną aprobatą teściowej. Marta i Adam byli zupełnie zbici z tropu zachowaniem Róży, która radośnie wspominała przeszłość, opowiadała o swojej rodzinie. Stwierdziła, że to chyba z powodu bliskiej podróży tak wszystko rozpamiętuje, „robi rachunki z przeszłością”. Po obiedzie zaprosiła do siebie Adama na kawę, pojechali dorożką. Róża chciała załatwić wszystkie rachunki między nimi przed podróżą. Podsumowywała czterdzieści lat ich małżeństwa. Przyznała, że wiele było między nimi tajemnic i że rozumie, dlaczego mąż wyprowadził się do Kwiatkowskiej. Oni do siebie pasują. Adam rozpamiętywał poranną kłótnię. Róża naprawdę mu dokuczyła, oskarżając o śmierć Kazia. Obraziła Boga i jego, bluźniła. Nienawidził jej przez chwilę, ale ona zaraz uśmiechnęła się tak, jakby tej nienawiści sprzyjała. Nie mógł dłużej być na nią zły. Właściwie to nigdy, przez całe życie nie potrafił jej nienawidzić. Na koniec przebaczyli sobie wszystko. Wkrótce Adam wyszedł, a przyszła Marta. Róża chciała odwołać to, co zawsze mówiła córce o życiu. Potem opowiedziała o pobycie w Królewcu i o dr. Gerhartdzie. To on docenił jej urodę, dał proste zalecenie – spokój i uśmiech. Opowiadała jeszcze o rozczarowaniu Polską i Polakami, gdy ciotka Luiza przywiozła ją z Taganrogu, gdzie spędziła dziecństwo, do Warszawy. Spodziewała się innego świata, innych ludzi, a wszystko było zwykłe, niewiele różniło się, jeśli w ogóle, od świata rosyjskiego. Przyznała się córce, jak bardzo Michał zaważył na jej losie. Czuje, że teraz to jakby on, a nie niemiecki doktor zachęca ją do życia. Jest szczęśliwa jak wtedy, gdy miała 16 lat i uczyła się grać. Gerhardt uleczył ją, bo się jej nie przestraszył. Przemówił do jej serca. Radzi też Marcie szukać szczęścia. Wie, że nie ma go w rodzinie, przy Pawle. To nie jest prawdziwe życie i szczęście. Ona jest szczęśliwa i przygotowuje się do wyjazdu do Królewca. Po wyjściu córki Róża pogrążyła się we wspomnieniach. Kazio...,Michał... Zwłaszcza Michał... Zaczęła krzyczeć przez sen. Obudzili ją zaniapokojeni sąsiedzi. Zbagatelizowała swój stan, zabroniła powiadamiać rodzinę. Wkrótce poczuła się gorzej. Poinformowano Martę, wezwano lekarza. Róża majaczyła coś o muzyce. Lekarz zrobił zastrzyk, kazał pilnować pulsu. Przyszli Władysiowie. Jadwiga pomagała przy teściowej. Marta zamdlała. Róża słabła. Kolejny raz wezwano lekarza. Gdy przyszedł, stwierdził zgon. Przyszedł Adam. Na wieść o śmierci żony dostał histerii.Po chwili wszyscy doszli do siebie i uwierzyli w to, co się stało. Marta okryła ciało matki starym, czarnym koronkowym szalem. Pamiętał on szczęśliwe czasy w Taganrogu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grądzisz




Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin Squad

PostWysłany: Sob 17:48, 10 Gru 2005    Temat postu:

Bohaterowie


Róża Żabczyńska - Postać bardzo osobliwa. Przez całe życie była nieszczęśliwa i zatruwała życie innym. Nigdy do końca nie wiedziała czy jest Polką czy Rosjanką. Nienawidziła mężczyzn, chociaż kochała Michała. Uwielbiała muzykę, choć nie miała talentu, tylko wyczucie. Z uporem maniaka szukała zdolności u dzieci. W gniewie była straszna, a nawet w spokoju potrafiła dotkliwie zranić złośliwością i wzgardą. Nigdy nie można jej było „wyczuć”, w jej towarzystwie ludzie czuli się bardzo nieswojo. Jednym brutalnym słowem potrafiła wywołać burzę, a potem sprawiała wrażenie osoby nieświadomej konsekwencji swojego postępowania. Niepospolitą urodą przyciągała spojrzenia mężczyzn, odpychała zaś chłodem i pogardą. Wychodząc za Adama, chciała ukarać gatunek męski, a najbardziej unieszczęśliwiła siebie. Przez całe małżeństwo prowadziła z mężem wojnę. Doprowadzała tego spokojnego człowieka do rozstroju nerwowego. Wyrozumiała i wybaczająca była tylko dla Władysia, chociaż poważnie zatruwała mu życie swoją zaborczością. Dopiero dr Gerhardt uczynił z niej człowieka. Była osobą o wybujałej ambicji. Tylko lekarz mógł jej pomóc. Nie przestraszył się jej, nie zwrócił uwagi na humory. Potraktował ją z ludzką czułością. Przypadkiem dotknął najczulszej struny: w podobny sposób jak niegdyś Michał zachwycił się jej urodą, zwłaszcza nosem. Trafił w jej kompleks. Odkrył w podłej złośnicy udręczone stworzenie. To całkowicie ją odmieniło. Wróciła do domu szczęśliwa, cicha i dobra, bez nienawiści, bez pretensji. Nieoczekiwana przemiana poważnie zaskoczyła całą rodzinę. Marcie przekazała swoją nową dewizę: „Ani ambicja, ani sztuka, ani podróże, ani bogactwo – uśmiech jest niezbędny do życia”. Niestety, nie miała czasu na odrobienie wszystkiego. Zmarła pogodzona ze światem, w chwili, gdy naprawdę zaczynała żyć.



Postaci poboczne zostały bardzo słabo nakreślone. Róża dosłownie przygniotła je sobą:

Adam - mąż Róży. Cierpliwy i spokojny, pełen patriotycznych ideałów i wiary w Boga, zakochany i onieśmielony jej urodą. Gotów oddać jej wszystko Akceptował wszystkie wybryki żony. Urazy chował głęboko, rzadko wybuchał. Przez długi czas był w dobrej komitywie z córką, dopóki Róża nie odkryła jej głosu. Wtedy stosunki bardzo się rozluźniły. Gdy dzieci dorosły i usamodzielniły się, wyprowadził się do innej kobiety. Miał dosyć fochów żony.


Władyś - syn Róży i Adama oraz starszy brat Marty. Przystojny młodzieniec, sprawdził się w roli dyplomaty. Przez wiele lat łączyła go z matką specyficzna więź, co często negatywnie odbijało się na jego rodzinie. Po śmierci Kazia Róża całą swą miłość jaką dążyła zmarłego syna przelała na Władysia.



Marta - Córka Róży i Adama a talże młodsza siostra Władysia. Zawsze miała wobec matki kompleks niegrzecznej dziewczynki. W dzieciństwie została przez nią odsunięta, nielubiana. Dopiero gdy okazało się, że ma piękny głos, matka zaakceptowałą ją. Marta trzeźwo oceniała swoje umiejętności. Róża na siłę szukała w niej spełnienia swoich marzeń muzycznych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grądzisz




Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin Squad

PostWysłany: Sob 17:53, 10 Gru 2005    Temat postu:

Czas akcji

W Cudzoziemce wydarzenia nie są przedstawiane chronologicznie. Ukazywane są zgodnie z kolejnością wspomnień bohaterki tudzież z jej czynnościami w ostatnim dniu życia. Poznajemy Różę w różnych momentach jej życia i w różnych rolach: raz starszą, raz młodszą, jako córkę, matkę, żonę i babkę. Gdy np. Róża siada do fortepianu, następuje dygresja o znaczeniu muzyki w jej życiu. Później, gdy kolejno pojawiają się członkowie rodziny, dowiadujemy się o ich życiu i stosunku głównej bohaterki do nich. Na koniec większy nacisk położony jest na teraźniejszość i ostatnie rozmowy Róży z Adamem i Martą. Czas teraźniejszy jest tu klamrą, rozpoczyna i kończy powieść, a w jej trakcie „przypomina” o sobie od czasu do czasu. Powieść sprawia wrażenie „autobiograficznego filmu”, który ponoć wyświetla się w pamięci człowieka w chwili jego śmierci.Czas wydarzeń biegnie w obrębie ostatniego dnia życia - lecz wciąż rwie się, na pozór bezwładnie podążając za tokiem myśli bohaterki. Toteż funkcję ważniejszą niż właściwa akcja pełnią w Cudzoziemce dygresje, przekształcające się jakby w osobne opowieści, mające swój początek i koniec. Wycieczki w przeszłość - dla których pretekstem stają się nagłe skojarzenia, widok jakiegoś przedmiotu, spojrzenie w lustro - stanowią klucz do zrozumienia charakteru Róży, lecz zbyt są epizodyczne, by wedle nich można było zrekonstruować jej biografię. Rola narratora zewnętrznego zostaje ograniczona do minimum, w ukazywaniu świata przedstawionego dominuje perspektywa bohaterki (taki sposób rezygnacji narratora z tradycyjnej wszechwiedzy nazywa się narracją personalną). Znika dzięki temu osobliwa dwugłosowość, która w tradycyjnych realistycznych powieściach wprowadzała postrzeganie świata równolegle w dwóch wersjach: przez postacie i przez narratora. Tu ów podział został zatarty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grądzisz




Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin Squad

PostWysłany: Sob 17:54, 10 Gru 2005    Temat postu:

Konstrukcja powieści


Konstrukcję powieści można porównać do konstrukcji muzycznej. W pierwszym rozdziale podany jest temat, czyli psychika Róży. Kolejne rozdziały rozwijają to, podają różne warianty. Ton utworu podnosi się w punktach kulminacyjnych (myśl o zabiciu syna, poczęcie córki). Obok, stopniowo, pojawia się drugi temat, kontrtemat – przemiana charakteru bohaterki, oczyszczenie psychiczne i jego konsekwencje. Tok utworu robi się mętny, dwa tematy idą razem, nakładają, krzyżują. Dopiero w finale wszystko się wyjaśnia. Przeszłość wpada w teraźniejszość, zlewają się, godzą ze sobą. Róża, przebaczywszy wszystkim, umiera spokojna, pogodzona ze światem. Takie myślenie bez troski o chronologiczny porządek i wzajemne związki wynikania nazywa się w psychologii w ogóle, a w psychoanalizie w szczególności, swobodnym kojarzeniem lub myśleniem przypadkowym. Rolę korelatora różnorodnych zdarzeń w powieści Kuncewiczowej pełni narrator, którego pozycja ulega ciągłym zmianom. Wkracza on do akcji, gdy trzeba dokonać przejścia od jednego wątku do drugiego. Wtręty czystej narracji znajdujemy w każdym rozdziale, one informują czytelnika o przeskokach czasowych w akcji, jak też o dowolności w doborze fragmentów. Ów wszechwiedzący narrator relacjonuje, jak naoczny świadek, perypetie życiowe bohaterki, jej opinie, sądy i myśli. Podobieństwo konstrukcji powieści do mechanizmu marzeń sennych pojawia się w dynamice, zmienności obrazów, wątków, motywów, które przepływają przez świadomość, powracając w trochę zmienionej postaci. Ta metoda artystyczna, oparta na technice swobodnego kojarzenia, czyli na zespalaniu różnych treści psychologicznych, dała świetne rezultaty w manipulowaniu czasem powieściowym. Akcja powieści rozmieszczona jest na dwóch planach czasowych. Czas teraźniejszy nazwać by można czasem narratora, który ukazuje wydarzenia ostatniego dnia życia Róży; drugą płaszczyznę czasową, obszerniejszą od poprzedniej, stanowi plan retrospektywny. W tym właśnie planie wydarzenia nie układają się chronologicznie, lecz pojawiają przemieszane; co najwyżej narratorska lojalność nakazuje zaznaczyć, że od opisanych wypadków minęło kilka tygodni, miesięcy czy lat. Takie wypowiedzi narratora prowadzą do selekcji spraw i zagadnień; porządkują ten dziwny konglomerat zdarzeń o różnej wartości emocjonalnej i odmiennej motywacji psychologicznej. Funkcjonalna wartość takiego układu faktów ukazuje się dopiero po ogarnięciu całości dzieła. Wtedy dopiero każdy szczegół, z początku sprawiający wrażenie zbytecznego, okazuje się zapowiedzią jakiegoś istotnego epizodu lub sceny.Płaszczyzny czasowe przenikają się tu wzajemnie. W punktach ich przecięcia powstaje - przez dublowanie motywów - coś w rodzaju zgrubień fabularnych, a równocześnie dokonuje się dopełnianie treści. Świadome powtórzenia nawet tych fraz w różnych rozdziałach są klamrą spinającą całość na płaszczyźnie współczesności. Krytycy podkreślali właśnie świetną kompozycję powieści. Utwór nie jest odkrywczy ani w sensie psychologicznym, ani obyczajowym, nie zawiera natomiast ani jednej zbędnej aluzji czy retrospekcji. Każde odniesienie do przeszłości ma swoje uzasadnienie kompozycyjne i żadnego nie można wyłączyć bez szkody dla całości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grądzisz




Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin Squad

PostWysłany: Sob 17:56, 10 Gru 2005    Temat postu:

Walory językowe

Kuncewiczowa zastosowała w Cudzoziemce motywy muzyczne, które przewijają się w różnych wariantach jako element fabularny, konstrukcyjny i jako regulator napięć psychicznych. Autorka wykorzystała w tej książce również możliwości ekspresywne języka, dostosowując do treści i stanów emocjonalnych swoich bohaterów sposób informowania czytelnika o sytuacji psychicznej postaci. Zmiana rytmiki frazy idzie zawsze w parze ze zmianami sytuacji i napięć emocjonalnych. Relacje narratora o rzeczach, ludziach czy wydarzeniach, te o charakterze czysto informacyjnym, mają spokojny, długi oddech, niezakłóconą płynność. Jest to objaw stabilizacji wewnętrznej narratora i dystansu, jaki go dzieli do opowiadanych zdarzeń. Natomiast Róża nigdy nie mówi spokojnie. Ile razy zabiera głos, zawsze odnosi się wrażenie niepokoju, paniki, która udziela się otoczeniu. Posłużyła się Kuncewiczowa w Cudzoziemce w sposób wirtuozowski onomatopeicznymi właściwościami języka, wykorzystując pewne głoski, które same w sobie nie mają wartości dźwiękonaśladowczej, ale odpowiednio użyte, kilkakrotnie powtarzane nabierają znaczenia - pisze T. Milewski w książce Zasady analizy stylistycznej tekstu. Skupienie głosek sz, s, (szelest, szyba, plusk, sadzawka, szklisty, słyszała) i z, ź, ś, cz, f wywołuje efekt miękkości, łagodności; wskazanie na określone instrumenty, wiolonczele, flety, altówki, potwierdza autentyczność tego wrażenia. Orkiestracja przenosi się w sferę syntaktyczną języka, kształtuje frazę, która jest podporządkowana tempu i rytmowi muzycznej partytury. Wzrastające tempo muzyki domaga się zdań krótkich i pisarka subordynuje język muzyce również w tym przypadku. Umiejętne rozmieszczenie akcentów uczuciowych w tekście pozwala pisarce dyktować czytelnikowi typ przeżycia. Jest to jak w muzyce. Jeśli się ją rozumie, można się poddać jej działaniu i przeżywać najpiękniejsze złudzenia. Nastąpiło przebudzenie z marzenia, w którym spełniły się tęsknoty niedouczonej skrzypaczki do wirtuozerii i wielkich osiągnięć, tęsknoty, których w całym życiu nie dane jej było zrealizować. Takie jest właśnie tworzywo fabularne Cudzoziemki. Uczucie Róży obumarło dawno, a teraz, sprowokowane przez sytuację, wyłania się z głębi świadomości, aby jeszcze raz wywołać dreszcze w sercu nieszczęśliwej kobiety. Symfonia Kuncewiczowej jest tak przerażająco smutna, opiewa bowiem uczucia niespełnione.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Grądzisz




Dołączył: 22 Wrz 2005
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin Squad

PostWysłany: Sob 17:57, 10 Gru 2005    Temat postu:

Portret Rózy

Powieść to portret kobiety złej, jędzy, neurasteniczki. Róża nie jest niezwykłym zjawiskiem. Jest nieszczęśliwą kobietą, wyżywającą się na bliskich za swoje nieszczęśliwe życie. Została pokazana w całej złości. Autorka nie tuszuje jej, nie stara się wybielić. Portret kreśli przekonująco, nie obawia się jej ośmieszenia. Ukazuje pierwotną, prostą złość. Dopóki Róża znajduje się na tle codziennych, zwykłych spraw, jest zwyczajną złośnicą, Wybucha pospolitą złością, okazuje się prostą sekutnicę. Ukazana na tle innych warunków, wyjątkowych sytuacji, całkowicie się zmienia. Jest inną istotą, kobietą przeznaczoną do wielkiego, bohaterskiego życia, do niezwykłych przeżyć, do których klucz daje tylko muzyka lub niezwykła miłość.W rzadkich chwilach, kiedy ma okazję wznieść się ponad codzienność, okazuje się być kobietą wspaniałą, o niezwykłym wnętrzu. Fascynujacą i urzekającą. Bijąca od niej siła ma moc przemiany wszystkiego dookoła na lepsze. Jej złości i humory mają siłę twórczą. W takich momentach wybacza się jej wszystko. Ten niesamowity efekt osiąga Róża, grając na skrzypcach albo z czułością zajmując się chorym dzieckiem.Pisarka z prawdziwym mistrzostwem oddała tę dwoistość bohaterki. Wciąż oscyluje ona między natchnioną muzą a ordynarną złośnicą. Bogactwo psychiki zdaje się uzasadniać i gwarantować kontrasty. Złość, wzgarda ukazane na tle wspaniałości zdają się nabierać nowego znaczenia. I odwrotnie - zalety na tle wad chronią postać przed papierowością, urealniają.Egoistka, pozbawiona zrozumienia i miłości, szczera do bólu, znajduje uznanie i entuzjazm, gdy tylko wykaże odrobinę dobroci. Wystarczy prosty uśmiech, by była uwielbiana. Sekret tkwi w jej samowystarczalności. Jest niezależna od otoczenia, żyje sama dla siebie. W jej świecie każdy jest od kogoś zależny, o coś zabiega. Tylko ona nie potrzebuje nikogo. Złość, na jaką sobie pozwala, jest triumfem jej niezależności. Ale złość nie kończy się na awanturach i scenach histerii. Jest znacznie groźniejsza i ma swoje konsekwencje. Łamie życie Adamowi, fatalistycznie odbija się na życiu dzieci, a nawet czasem podsuwa pomysł zbrodni -jak wtedy, gdy chciała zabić Władysia. Zdajemy sobie sprawę, że złość, desperackie akty mają swoje podłoże i cel, że są skierowane pod zły adres. Wchodzimy na teren podświadomości. Okazuje się, że autorka posłużyła się techniką swobodnego kojarzenia, zupełnie jak na seansie psychoanalitycznym. Już na początku powieści „przemyciła” istotę życia bohaterki, jej przekleństwo, fatum, czyli zachwyty Michała nad jaj urodą. Słowa: „diese, diese Nase” stały się źródłem nieszczęścia, ale uświadomi to sobie zbyt późno. Komplementy Michała obudziły ją do życia, uczyniły z niej kobietę, ale gdy Michał odszedł, złamały ją, zamknęły na zawsze jej kobiecość. Te słowa to szczęście i tragedia Róży. Według nich odczytywała swoje życie. Kiedy ich zabrakło, nie chciała przyjąć żadnego zadośćuczynienia. Odrzucała wszystkie kontrpropozycje świata. Jej życie zatrzymało się. Róża nie chciała namiastki życia, żadnych zastępstw. Nie obchodziło ją nic, co stanowiło treść życia i szczęścia każdej normalnej kobiety: małżeństwo, dzieci, ich szczęście, kariera. To dla niej świat zewnętrzny, niewłaściwy. Życie ukazane jako kompleks, złapane jak w potrzask, wyrywa się jednak ku wolności przez sztukę, ambicję, karierę. I Róża rozpaczliwie chwyta się tych możliwości. Najtragiczniejsze są chyba jej spotkania z muzyką. Nie dopuszcza do siebie myśli, że nie ma wielkiego talentu. A im jest starsza, tym bardziej jej możliwości maleją. Mimo to walczy o swoje miejsce na muzycznych wyżynach. Piękny jest fragment, gdy Róża gra koncert skrzypcowy D-dur Brahmsa. Wydaje się wtedy na moment te wyżyny osiągnąć. Zdaje się być przez chwilę wolna i szczęśliwa. W chwili uniesienia przeżycie estetyczne staje się metafizycznym, objawia tajemnicę świata. Róża żyje przeszością, jej życie skierowane jest do wewnątrz. Miłość Michała to dla niej sprawa ponadczasowa, wieczna. Jak do mety zmierza wstecz jej życie. Bo przecież na koniec mówi, że jest szczęśliwa jak wtedy, gdy miała szesnaście lat. A więc dotarła! Osiągnęła swój cel. Niezwykłe jest jej spotkanie z dr. Gerhardtem. Lekarz przypadkowo użył takich samych słów jak niegdyś Michał. To przekonało Różę, że kochanek nigdy jej nie zdradził, zawsze był przy niej. Jej dzieci są jego dziećmi. Na chwilę lekarz zajmuje miejsce Michała, staje się nim. Ten jedyny raz Bóg jej wysłuchał i zachował Michała. Nieszczęśliwe życie z Adamem było tylko snem. Róża właśnie się obudziła, znów jest dziewczyną i ma przed soba całe życie. Sytuacja z Michałem stała się wieczna. Miejsce, czas, osoby nie mają znaczenia. Róża może być zbawiona, uszczęśliwiona tylko tymi słowami. Kruszy swój pancerz złości, wymazuje całe swoje dotychczasowe życie. Wreszczcie jest szczera i radosna. Nową zasadą jej życia jest uśmiech, który „z sytego serca płynie”. Na koniec Róża staje się po prostu człowiekiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Bilard w Lublinie Strona Główna -> Ogólna dyskusja Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin